niedziela, 6 listopada 2016

Emilia i puszki dla kota - opowiadanie

Zgodnie z obietnicą moje opowiadanie:

-Emilia?!-
-CO?!-
-Znowu zapomniałaś nakarmić Bartka!!!-
-Ech! już idę!-
Łup, łup, łup, łup! Emilka zbiegła ze schodów.
-MAMOOO?! Gdzie są puszki dla Bartka?!-
-Zapomniałam kupić... Idź do sklepu. Kup tych puszek tak z...sześć. Pieniądze leżą w słoiku.-
-Mamo noooo!-

Emilka dreptała drogą w stronę sklepu...
-Co taka smutna? Uśmiechnij się! Dzisiaj taka ładna pogoda!-
Dziewczyna podniosła głowę...
-TOMEK! Cześć!-
-No cześć, cześć...-
-Dziwny jakiś ten dzień...piątek 13-ego...-
-PFFFF....Gdzie idziesz?-
-Do sklepu po puszki dla Bartka.-
-Ale sklep jest w tamtą stronę!-
-Idę na około. Na tamtej ulicy zawsze spotyka mnie coś złego!-
-Aha...muszę lecieć. Idę na zajęcia!-
-Papsy!-
-Papatki!-

Emilka zeszła z drogi i skręciła w wąską uliczkę. Nagle ulicą przebiegł czarny kot. 
-No nie! Dzisiaj wszystko jest przeciwko mnie!- pomyślała.
Gdy w końcu dotarła do sklepu, zauważyła, że pani ekspedientka układa soki stojąc na drabinie, gdyż półki były dosyć wysoko.
-Przepraszam, gdzie znajdę puszki dla kotów?- zapytała dziewczynka zadzierając głowę.
-Puszki dla kotów?- pani ekspedientka odłożyła soki- Hmmm... Puszki są tam, koło słodyczy, tylko będziesz musiała przejść pod drabiną, bo w tamtej alejce rozlała się cola...-
-Nie mogę przejść pod drabiną! To przynosi pecha!- wystraszyła się Emilka.
-To przesąd.- pani sprzedawczyni wróciła do układania soków.
-I tak ten dzień nie może być bardziej pechowy...- mruknęła Emilia i szybkim krokiem przeszła pod drabiną. 
Chwilę później nasza bohaterka stała pod sklepem z siatką pełną puszek z kocim jedzeniem.
-No to teraz do domu.- pomyślała i weszła na  żwirową drogę.

-Masz te puszki?- mama wychyliła się z kuchni.
-Mam, mam...- odpowiedziała Emilka z ulgą stawiając ciężka siatkę.
-To teraz nakarm Bartka, bo zwariuję z nim!- powiedziała mama jednocześnie mieszając zupę.
-Dobra. Już idę.- Emilka poczłapała do kuchni.
-Albo wiesz co? Ja to zrobię! Idź spakuj swoją torbę na trening!-

Godzinę później mama zawołała Emilkę na obiad. Dziewczyna zasiadła za stołem, spojrzała na talerz i aż ją zamurowało...
-Mamo? Czemu na moim talerzu leży zacnie pachnąca zawartość puszki Bartka?!-
-CO?!-
-SAMA ZOBACZ!-
-Jestem pewna, że nakładałam zupy do talerza!-
-STOP! Jeśli ja mam na talerzu zawartość puszki to Bartek...-
-MIAŁ!-
-MAMO ON WTRANŻALA MOJĄ ZUPĘ!-
-OMG! Szesnasta! Biegiem na zajęcia! Spakowałam  Ci kanapki!-

Około godziny później Emilka zajrzała do pojemnika na kanapki...
-Nie no Kanapka z kocim żarciem?! Nie żebym wybrzydzała ale chyba podziękuję!!!- Emilka zatrzasnęła pojemnik.
-Dzieci w Afryce głodują! Hi hi!- Iza się uaktywniła.
-Jak Ty taka mądra jesteś to proszę! Życzę smacznego!- Odgryzła się Emilka i podała koleżance kanapkę. Izę zatkało. 

W domu po treningu Emilka znalazła kartkę na stole:

"Poszłam na zumbę. W mikrofalówce masz kolację. Kocham Cię! ~ Mama"

-PAPU!- ucieszyła się Emilia i obrała kurs na kuchnię, otworzyła mikrofalówkę a tam...
-SERIO?!!!!! KOCIE ŻARCIE?!!! AHAA!-

I jak tu nie wierzyć z zabobony......?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz