niedziela, 20 listopada 2016

Jestem sobą...?

Poszłam do gimnazjum. W mojej starej szkole to gimnazjum które wybrałam było uważane za NAJGORSZE JAKIE MOGŁEŚ WYBRAĆ. Nikt nie wiedział w sumie DLACZEGO, bo nikt nigdy nawet nie wszedł do budynku w którym owa szkoła się znajdowała ale CIIIIIIII....! Gdy tak o tym myślałam przypomniałam sobie ludzi których spotkałam w podstawówce. Niektórzy są naprawdę wyjątkowi a niektórzy....Nie chce tutaj nikogo obrażać ani mówić, że  jest nic nie wart po prostu sposób jaki się zachowywali nie świadczył o  ich wartości....! 

Słyszałam wiele ciekawych rzeczy na mój temat (TAK TO SARKAZM). Nic nie wymienię, bo nie chce oszpecać mojego zacnego bloga zbędnymi wulgaryzmami. 

Człowieku, ZNAM SWOJĄ WARTOŚĆ! Tak, jestem ładna! Tak, jestem mądra! NIE MUSISZ MNIE LUBIĆ JAK CI SIĘ COŚ NIE PODOBA TO WYJDŹ! GITARA NARA! Mam swój styl i dobrze mi z tym! 

Zastanów się... A może MI nie podoba się jak TY się ubierasz, wyrażasz...?! 

Jestem sobą. Nie chce się dopasowywać. Nie chce być niczym z szablonu jak niektórzy...!

Można na ten temat prowadzić monologi a do ludzi którzy się TAK zachowują nic nie dotrze...a przynajmniej NIEWIELE. To dla mnie ważny post. Jestem z siebie dumna, że potrafię to napisać. Czasem trudno się tak otworzyć i to jeszcze w internecie. PUBLICZNIE. Mam nadzieję, że to docenisz. ;D 

środa, 9 listopada 2016

Sprawdzian, delfiny i BAJGLE!


CHCEEE JUŻ WEEEKEND! Sprawdziany z fizyki nie są fajne (ta. Jutro mam sprawdzian z fizyki). Nie polecam. Czuję się przygotowana ale zapewne będzie tak, że wejdę do klasy i...ZAPOMNĘ! Tjaaa....NIE LUBIĘ FIZYKIIII! No ale mus to mus. ://///////


Bajgle są dobre. BAJGLE POLECAM! Jedzcie bajgle! Będziecie duzi! 

Nie wiem co jeszcze napisać! Musiałam dać upust swoim emocją i chciałam coś napisać ale nie wiedziałam (i w sumie sama dalej nie wiem) CO! O wiem! Żeby ten blog też trochę edukował...:

Wiecie, że w rzekach Amazonki żyją ruszofe delfiny?! Na serio! (możecie se w necie poszukać a ja tu dam jakieś fotki tych delfinków). W podstawówce robiłam o tym prezentację na przyrodę!

niedziela, 6 listopada 2016

Emilia i puszki dla kota - opowiadanie

Zgodnie z obietnicą moje opowiadanie:

-Emilia?!-
-CO?!-
-Znowu zapomniałaś nakarmić Bartka!!!-
-Ech! już idę!-
Łup, łup, łup, łup! Emilka zbiegła ze schodów.
-MAMOOO?! Gdzie są puszki dla Bartka?!-
-Zapomniałam kupić... Idź do sklepu. Kup tych puszek tak z...sześć. Pieniądze leżą w słoiku.-
-Mamo noooo!-

Emilka dreptała drogą w stronę sklepu...
-Co taka smutna? Uśmiechnij się! Dzisiaj taka ładna pogoda!-
Dziewczyna podniosła głowę...
-TOMEK! Cześć!-
-No cześć, cześć...-
-Dziwny jakiś ten dzień...piątek 13-ego...-
-PFFFF....Gdzie idziesz?-
-Do sklepu po puszki dla Bartka.-
-Ale sklep jest w tamtą stronę!-
-Idę na około. Na tamtej ulicy zawsze spotyka mnie coś złego!-
-Aha...muszę lecieć. Idę na zajęcia!-
-Papsy!-
-Papatki!-

Emilka zeszła z drogi i skręciła w wąską uliczkę. Nagle ulicą przebiegł czarny kot. 
-No nie! Dzisiaj wszystko jest przeciwko mnie!- pomyślała.
Gdy w końcu dotarła do sklepu, zauważyła, że pani ekspedientka układa soki stojąc na drabinie, gdyż półki były dosyć wysoko.
-Przepraszam, gdzie znajdę puszki dla kotów?- zapytała dziewczynka zadzierając głowę.
-Puszki dla kotów?- pani ekspedientka odłożyła soki- Hmmm... Puszki są tam, koło słodyczy, tylko będziesz musiała przejść pod drabiną, bo w tamtej alejce rozlała się cola...-
-Nie mogę przejść pod drabiną! To przynosi pecha!- wystraszyła się Emilka.
-To przesąd.- pani sprzedawczyni wróciła do układania soków.
-I tak ten dzień nie może być bardziej pechowy...- mruknęła Emilia i szybkim krokiem przeszła pod drabiną. 
Chwilę później nasza bohaterka stała pod sklepem z siatką pełną puszek z kocim jedzeniem.
-No to teraz do domu.- pomyślała i weszła na  żwirową drogę.

-Masz te puszki?- mama wychyliła się z kuchni.
-Mam, mam...- odpowiedziała Emilka z ulgą stawiając ciężka siatkę.
-To teraz nakarm Bartka, bo zwariuję z nim!- powiedziała mama jednocześnie mieszając zupę.
-Dobra. Już idę.- Emilka poczłapała do kuchni.
-Albo wiesz co? Ja to zrobię! Idź spakuj swoją torbę na trening!-

Godzinę później mama zawołała Emilkę na obiad. Dziewczyna zasiadła za stołem, spojrzała na talerz i aż ją zamurowało...
-Mamo? Czemu na moim talerzu leży zacnie pachnąca zawartość puszki Bartka?!-
-CO?!-
-SAMA ZOBACZ!-
-Jestem pewna, że nakładałam zupy do talerza!-
-STOP! Jeśli ja mam na talerzu zawartość puszki to Bartek...-
-MIAŁ!-
-MAMO ON WTRANŻALA MOJĄ ZUPĘ!-
-OMG! Szesnasta! Biegiem na zajęcia! Spakowałam  Ci kanapki!-

Około godziny później Emilka zajrzała do pojemnika na kanapki...
-Nie no Kanapka z kocim żarciem?! Nie żebym wybrzydzała ale chyba podziękuję!!!- Emilka zatrzasnęła pojemnik.
-Dzieci w Afryce głodują! Hi hi!- Iza się uaktywniła.
-Jak Ty taka mądra jesteś to proszę! Życzę smacznego!- Odgryzła się Emilka i podała koleżance kanapkę. Izę zatkało. 

W domu po treningu Emilka znalazła kartkę na stole:

"Poszłam na zumbę. W mikrofalówce masz kolację. Kocham Cię! ~ Mama"

-PAPU!- ucieszyła się Emilia i obrała kurs na kuchnię, otworzyła mikrofalówkę a tam...
-SERIO?!!!!! KOCIE ŻARCIE?!!! AHAA!-

I jak tu nie wierzyć z zabobony......?

Zabobony :/

Zabobony. Chodź część z nas mówi, że w nie nie wierzy. Hm. Twój szczęśliwy miś, buty czy chociażby wisiorek...? Im bardziej będziemy sobie wmawiać "Łał. To już trzeci raz nie przypaliłam owsianki kiedy mam ten wisiorek a bez niego przypaliłam garnek! To przynosi szczęście!" albo "Dzięki temu wisiorkowi dostałam tę pracę! TO NAPRAWDĘ PRZYNOSI SZCZĘŚCIE!". 

Oglądaliście taki film z Johnnym Deppem "Koszmar z ulicy wiązów"?  Im bardziej tamte dzieciaki wierzyły w koszmar który im się śnił tym bardziej stawał się realny.

Im bardziej w coś wierzymy tym bardziej staje się to realne. Na przykład:

Dostaliście wisiorek od babci. Babcia mów: "Ten naszyjnik przynosi szczęście!". Uwierzyliście. I w tym momencie zaczynacie dostrzegać tylko rzeczy POZYTYWNE które Wam się przytrafiają a nie te NEGATYWNE. W większości przypadków są to również zbiegi okoliczności. 

Do napisania posta zainspirował mnie temat na polskim... A jak już piszemy o polskim to... napisałam na polski opowiadanie. Opowiadanie jest długie dlatego myślę, że pojawi się w następnym poście. 




wtorek, 1 listopada 2016

Dlaczego powinniśmy się uśmiechać??? :)


Niektórzy ludzie z którymi mam okazję dosyć często przebywać (szkooołłłaaaa) mają do mnie pretensje, że zbyt często się śmieję (Ech....ja też nie wiem o co chodzi ale postarajmy się ich zrozumieć xd ). Muszę Wam coś wyjaśnić:


Kiedy jesteśmy szczęśliwi to się uśmiechamy Uśmiech jest relaksujący. Spróbujcie kiedy jesteście smutni albo źli pomyśleć o czymś miłym i się uśmiechnąć. Z doświadczenia wiem, że to pomaga. Uśmiechajmy się żeby być szczęśliwi. Bądźmy szczęśliwi żeby się uśmiechać. Pamiętajcie, że sam pozytywny wyraz twarzy nie wystarczy żeby osiągnąć szczęście! Taki uśmiech powstaje z niczego a potrafi zdziałać cuda! To taka krzywa co wszystko prostuje! 

Śmieje się często. Tak. Coś mnie rozśmieszyło. ŚMIEJ SIĘ RAZEM ZE MNĄ! Co Ci szkodzi?

Znam podstawowe zasady wychowania i wiem kiedy MOGĘ się śmiać a kiedy NIE MOGĘ (w niektórych sytuacjach nie należy się tak zachowywać, np. w klasie kiedy wszyscy piszą sprawdzian....). 




poniedziałek, 26 września 2016

Mój dzisiejszy dzień w szkole. Jaki TO MA SENS?!

W tym poście (w poprzednim już nie chciałam, bo za długi) chce opisać dzień przeciętnego ucznia (mój dzień dzisiejszy):

1. Wf. Co prawda na 9 ale co tam. Nie ma to jak się z rana porządnie spocić i śmierdzieć do końca dnia. (nie było mnie na WF bo jestem przeziębiona)
2. Język angielskich. To jedna z dwóch sensowniejszych lekcji na których W OGÓLE coś robiliśmy.
3. Matematyka. Pani była chora. Przyszedł nauczyciel na zastępstwo i...NIC nie robiliśmy. A nie! Przepraszam! Graliśmy w głuchy telefon! Ekstra.
4. Historia. Przyszła Pani policjant (była już u nas w podstawówce i zrobiła DOKŁADNIE tą samą lekcję). Rozmawialiśmy o karach które może nam wymierzyć Sąd Rodzinny i oglądaliśmy film o dopalaczach (co ma piernik do wiatraka?). Aha.
5. Polski! Najsensowniejsza lekcja w dzisiejszym dniu. Pracowaliśmy. Łał.

I teraz nich mi ktoś powie po co ja idę na (normalnie 6 ale dzisiaj mnie nie było na wf) 5 godzin kiedy my na 2 pracujemy (pani policjant już kiedyś u nas była więc lekcje uważam za straconą)???!!!!

Wielki powrót...!!!

O Matko! Jak dawno tu nie byłam....! Ale to dlatego, że..no wiecie...nowa szkoła (gimnazjum), nowi koledzy. Ogólnie nowe środowisko. Poza tym pomyślałam, że Wy też przez to macie urwanie głowy w domu więc postanowiłam napisać coś na spokojnie, gdy będę miała czas. No więc...ZACZYNAJMY! ;)

Ostatnio zadaje sobie (niektórzy mówią, że dziwne) pytania z którymi chce się z Wami podzielić:

  • Czy jak skaczę to przez ułamek sekundy latam??? 
  • Obgryzanie paznokci to auto kanibalizm (ja je obgryzam...). Gdyby zebrać wszystkie paznokcie które obgryzłam (paznokcie to ludzkie ciało) i je pozlepiać to ciekawe czy zjadłam...noworodka???
  • Czy Adam i Ewa mieli pępki???
  • Dlaczego mówimy PLECY chociaż mamy jeden PLEC???
Ostatnio wszystko wydaje mi się takie....Dziwne? Męczy mnie myśl, że teraz będę miała urwanie głowy (szkoła) przed którym w żaden sposób nie mogę uciec (wagary odpadają)! Przesiaduje 8 godzin w szkole dziennie i KOMPLETNIE nie wiem po co!!! Po co ja tam siedzę? Czuję się jak w więzieniu (według mnie to jest jakaś forma więzienia)!!! Najgorsze jest to, że nic z tym nie mogę zrobić. Jestem bezradna. Nienawidzę tego uczucia. 

Hej...Szukajmy pozytywów! Spotkam się ze znajomymi...Em...wezmę dobre kanapki do szkoły... Dobra nic więcej nie wymyśle. Zawsze umiałam dostrzec dobre strony jakiejś sytuacji ale w tym przypadku jest mi NAPRAWDĘ ciężko! Wiecie dlaczego dzieci mają takie podejście do szkoły? Nie? Ja wiem. Już tłumaczę:

Przez 6 lay chodziły do podstawówki gdzie wpajano im, że "szkoła to nasz obowiązek i, że nie ma opcji, że może być inaczej a jeśli mamy inne zdanie na ten temat to możemy odwiedzić dyrektora". To też poniekąd wina nauczycieli. Uważam, że niektórzy nauczyciele NIE POTRAFIĄ pracować z dziećmi (dlatego dzieci się nudzą i siedzą z telefonem na lekcji, nie uważają, wagarują). Jakby lekcje były ciekawsze dzieciaki zaczęłyby uważać. Proste? Proste. Nauczyciele mówią też czasem, że "Oni też kiedyś chodzili do szkoły i wiedzą jak to jest". Z tym też muszę się nie zgodzić. Gdyby wiedzieli ni dawaliby nam czwartego sprawdzianu w tygodniu. Poza tym to były inne czasy! Ludzie byli inni! System nauczania! 

OK. Już się wyżaliłam.

Strasznie się rozpisałam więc następne przemyślenia w następnym poście! Papa! 



środa, 6 lipca 2016

Palma, słońce, Grecja

Witam. Właśnie wróciłam z Grecji z wyspy Kos i pomyślałam, że miło by było opublikować nowy post. 😊
Z góry przepraszam za błędy ale piszę z telefonu co jest dosyć trudne.
No ok. Od czego zacząć? Może zacznę od tego, że są wakacje i mój nastrój jest wprost szampański! 😉 W Grecji było ekstra! Największe wrażenie zrobiły na mnie palmy. Zawsze chciałam zobaczyć żywą palme (ta przy Alejach Jerozolimskich raczej nie jest prawdziwa). Palma mi odbiła.
Było strasznie ciepło! Każdego lata rozpoczyna się wojna pomiędzy mną a słońcem. Słońce grzeje coraz mocniej a ja coraz częściej nakładam kolejne warstwy kremu przeciw słonecznego. Gdy tylko zapomnę zakryć się czymś tak żeby promienie słoneczne mnie nie dosięgły automatycznie wyglądam jak raczysko! A Grecja to idealne miejsce dla słońca na spalenie Heli.
Wszystkiego na raz nie opiszę (już mnie palce bolą) więc dalszy opis mego wyjazdu będziecie mogli przeczytać w kolejnych postach.


Acha? I jeśli ktoś zapyta gdzie podziała się moja czapka niech wie, że spoczywa w wulkanie na wyspie Nissiros (czy jakoś tak) w Grecji. 😊

czwartek, 23 czerwca 2016

Wesoły post

Ten post miał być wesoły...więc będzie:

Wakacje! Juchu! Juppi! Nareszcie! Nie wiem jak Wy ale JA już wyrzuciłam książki szkole (z wielką radością). Dwa miesiące! Słońce, zero szkoły, nowe znajomości, nowe miejsce, plaża, morze! JUCHU! Ciekawa jestem gdzie WY jedziecie na wakacje (możecie napisać w komentarzach jeśli chcecie i możecie jeszcze napisać JUCHU)?

W następnym roku idę do gimnazjum. Zmieniam szkołę. Nie stresuję się, bo wiem, że bedzie dobrze. Rozstanie z klasą ani trochę mnie nie zmartwiło. Nie płakałam na zakończeniu roku. Wręcz przeciwnie - śmiałam się!

Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić podczas wakacji! Życzę Wam tego z całego serca! DO zobaczenia.

czwartek, 16 czerwca 2016

Vlog?

Chciałabym założyć vloga. Zdania ludzi są podzielone na temat vlogów. Ja uważam, że to dobry sposób żeby się wygadać. Poza tym mam masę świetnych pomysłów dotyczących tego co dokładnie chciałabym nagrać. Jeszcze nie wiem czy w ogóle mi się uda coś nagrać więc nie myślałam jeszcze nad nazwą, intro...itp. Czasem może nagram coś z koleżanką...? Na razie wiem tylko, że chcę nagrywać a gdy będzie taka możliwość zastanowię się nad takimi rzeczami jak nazwa kanału. Czy to dobry pomysł? Według mnie tak. Może to czasochłonne ale i tak chcę spróbować! Muszę spróbować inaczej się nie dowiem jak to jest...NAGRYWAĆ. Czysta kartka. TYM będzie dla mnie vlog. Będę mogła powiedzieć, nagrać co chce, kiedy chcę i jak chcę. Będę mogła pomalować tą kartkę jak chce. TO będzie dla mnie jakaś zmiana. Każdy potrzebuje zmian. Nie bójmy się ich.

(Jak spoważniałam ostatnio...następny post będzie musiał być... trochę w innym stylu... MOIM)

wtorek, 31 maja 2016

Zielona Szkoła...Jechać?

   Zielona Szkoła. Jeśli ktoś nie wie co to jest wytłumaczę: jest to wycieczka szkolna stworzona w celu zintegrowania klasy która na nią jedzie. Zwykle Zielone Szkoły odbywają się w zalesionych miejscach w okresie wiosennym. Czy warto na nią jechać? W tym poście się nad tym zastanowimy.

   Jestem w 6 klasie szkoły podstawowej. Przez 5 lat jeździłam na wspomniane Zielone Szkoły. W kwietniu kiedy zbliżał się okres rozważania decyzji jechać czy nie jechać postanowiłam...zostać w domu! Długo się nad tym zastanawiałam ale stwiedziłam, że jeśli pojadę to ten wyjazd będzie bez sensu (poza tym miałam...przyjemność (???) być uczestnikiem paru sytuacji które tylko utwierdziły mnie w przekonaniu żeby... NIE JECHAĆ!!!). Dlaczego? Nie muszę i nie będę tego tłumaczyć. Po prostu nie jadę. Zawsze na Zielonej Szkole było pełno stresu, byłam wiecznie zmęczona, bo wstawaliśmy ok. 6 a wracaliśmy do pokoi ok. 22-23. Nie czułam się tam swobodnie. Wszyscy zabijali się o to kto pierwszy będzie na śniadaniu, wymyje się, usiądzie w autokarze. ZA DUŻO STRESU! Wiecznie byliśmy w biegu! To...nie jest wypoczynek. Z tych powodów (oraz z paru innych których nie będę wymieniać) postanowiłam zostać w domu i wreszcie mogę odpocząć i nie tęsknię za klasą. Tak się tylko mówi..."Będzie ci smutno jak klasa będzie wyjeżdżać!". Nie bójcie się. Mi nie jest smutno ani nie tęsknię poza tym i tak w poniedziałek się z nimi zobaczę.
 
Wracając do pytania które zostało zadane na początku. Jeśli masz dobre kontakty ze znajomymi, lubisz las i takie klimaty no to...może Ci się spodobać ale jeśli uważasz, że Ci się tam będzie nudzić to nie jedź a o to czy Ci będzie smutno jak klasa będzie wyjeżdżać się nie martw, bo i tak niedługo się z nimi zobaczysz.

czwartek, 12 maja 2016

12

   Poprzednie posty były dosyć smutne więc ten będzie weselszy. :D Dzisiaj, jak więszość moich czytelników wie jest 12 maj. I co z tego? To, że mam dzisiaj swoje 12 urodziny.
   To niesamowite. Mam już 12 lat (to trochę dużo) a tak mało jeszcze Wiem, tak mało doświadczyłam. Więc... kiedy zdąrzę spełnić marzenia? Kiedy? Czas szybko mija a życie jest jedno! Ile czasu poświęcamy na... siedzenie przed komputerem, telewizorem. Nie pochwalam długiego siedzenia w kuchni, bo... MARNUJEMY CZAS. Moglibyśmy w tym czasie zrobić tyle rzeczy... Tak mało mamy czasu...no właśnie...NA CO? Na to żeby spełnić marzenia, żeby SIĘ spełnić, żeby móc być szczęśliwym. 
   Przyznam się Wam do czegoś tylko ciiiii....! Potrafię być wredna. Dobrze o tym wiem i żałuję ale tylko dla osób które marnują mój czas, bo jakby się zastanowić to czas odgrywa bardzo ważną rolę w naszym życiu.
   Myślę, że post trochę może Was nakłonił do refleksji. Pamiętajcie, że możecie się nimi ze mną podzielić. Z chęcią przeczytam Wasze przemyślenia i może własnymi (przeyśleniami oczywiście ;) ) się podzielę w następnym poście... 

czwartek, 5 maja 2016

Głupie pytania. Istnieją?



Czy głupie pytania istnieją? Niektórzy uważają, że nie. OKEJ. Jednak większość ludzi uznaje coś takiego jak głupie pytanie. Moje zdanie brzmi: Tak. Głupie pytania istnieją. Nie wierzysz? Poczytaj:
Olu jak masz na imię?
Ile kosztuje ten bilet za dwa złote?
Co robisz?
Po co oddychasz?
A serce ci bije?
Płaczesz?
Masz piegi?
Przez przypadek dostałaś krzesłem w twarz. Boli?
Mogę być z Tobą szczery?
Dalej nie wierzysz? Trudno. Tylko to jest moje zdanie. Twoje może być inne. Szanuję to. 


niedziela, 1 maja 2016

Reklamy 0_o

Reklamy. Gdy oglądam film to właśnie one stają się wrogiem numer jeden. Myślisz: "No dobra, są reklamy to ja w tym czasie pójdę zrobię se herbaty.". Jak pomyślałeś tak chcesz zrobić ale REKLAMY są tak głupie, że nie możesz się przestać na nie gapić. I WŁAŚNIE O TO CHODZI! Reklamy są tak tworzone żebyś Ty specjalnie nie mógł odejść od telewizora! Dlaczego? Gdyż, ponieważ TY MASZ KUPIĆ TEN CHLEB! Ty masz kupić właśnie tą odżywkę do włosów, szampon, kurczaka, salami, jabłko i co tam jeszcze przyjdzie komu do głowy! A gdy już posłuchasz jakiejś reklamy i kupisz tą kajzerkę okazuje się, że jest "dmuchana" lub kosztuje 5 złotych więcej niż było powiedziane, bo nie masz karty stałego klienta albo jeszcze jakiejś innej. Wiec co należy zrobić kiedy widzisz jakąś głupią reklamę? Nic. Na to nie masz wpływu. Trzeba to przeboleć.        .__.

sobota, 23 kwietnia 2016

Każdy z nas jest inny.... pogódź się z tym

Uwaga! Na wstępie chciałabym napisać, że jeśli komuś ten post nie przypadnie do gustu to w prawym (lub lewym) górnym rogu macie taki czerwony krzyżyk. Widzicie? Dobrze. Zaczynam:

Mam swoje odpały. Wiem o tym. Tylko, że.... TY TEŻ JE MASZ i każdy z nas. Nie chcesz o tym mówić. Okey. Nie wtrącaj się do mojego życia. Nie chce tego. To moje prywatne sprawy! Rozumiesz?! Nie obchodzi mnie to, że masz ciężko w domu. Może to zabrzmieć egoistycznie ale jeśli przychodzę do ciebie, bo wołasz na mnie "Ty idioto" a Ty mi się tłumaczysz tekstem: "No, bo wiesz... ja mam ciężkie dzieciństwo... więc odreagowuje to w... szkole....i ogólnie.... to ja ciebie bardzo lubię.". A najfajniejsze w tym jest to, że mówisz mi to dopiero przy kim? Przy PANI DYREKTOR. Wiem, że nie powinnam używać takiego słowo, bo to źle brzmi ale.... SUPER. Po prostu SUPER. Może mam inną fryzurę. Może słucham innej muzyki. Może nie podoba mi się muzyka której Ty słuchasz. Czy to są powody do WYZYWANIA mnie? Do przeklinania. Do grożenia mi POSKARŻENIEM się mojemu wychowawcy (a wgl to... serio i co byś mojemu wychowawcy powiedziała, że... noszę inną fryzurę?)? Do śmiania się ze mnie i moich rodziców których nawet nie znasz?! Ja do Ciebie pierwsza nie podeszłam. Ty też nie podchodź jeśli Ci coś we mnie przeszkadza i TAK BARDZO MNIE (ojjojoj) nie lubisz! Zrozum, że tyle ile dasz (zła i dobra) od siebie tyle do Ciebie wróci. A może nawet i więcej! Odczep się ode mnie. Tylko tyle. 

czwartek, 24 marca 2016

Opowiadanie i inne...

Ostatnio słyszę jedno zdanie. Brzmi ono następująco: "Jestem gruba.". Mówią to przeważnie dziewczyny które nie są grube. Ja NIE JESTEM gruba i dobrze o tym wiem (wiem też, że jestem ładna i mądra. Nie żebym była samolubem ale po prostu to wiem.) . Więc jeśli jesteś gruba TO NIE MUSISZ SIĘ ZE MNĄ DZIELIĆ SWOIMI KOMPLEKSAMI! To tak jakby ktoś do Ciebie podszedł i poinformował Cię, że ma guza nowotworowego na kolanie. Miło? Fajnie? NIE! Ja się z innymi swoimi kompleksami nie dzielę! Poza tym jeśli nie jesteś gruba i o tym wiesz o proszę nie dawaj koncertu "Jestem gruba!".

Poza tym pod ostatnimi postami pojawiły się opowiadania Córki Persefony (nie wiem czy mogę używać imienia) i chciałabym je tutaj zamieścić.

Proszę:

Proszę, przenieś się na chwilę do Mojego Świata. Zamknij oczy (na razie tego nie rób, ja sugeruje byś przeczytała najpierw do końca komentarz, ponieważ trochę trudno się czyta z zamkniętymi oczami... Wiele razy próbowałam to robić i nic mi nie wychodziło) i wyobraź sobie, że stoisz w całkowitej pustce. Dookoła jest ciemno i ponuro. Nagle spadają na ziemie kamienie, zasypując wszystko. Teraz wszędzie widzisz skały… W dali na Twoich oczach wyrasta pałac. Swoją wielkością góruje nad całą Krainą Cieni. Przerasta Ciebie i wszystko wokoło. Jest czarny. Bije od niego niezrównana energia. Nie potrafisz oderwać od niego wzroku. Nagle coś innego dekoncentruje Cię. Odwracasz się! Za Tobą płynie rzeka. Nie wydaje ona żadnego dźwięku. Jest szeroka i głęboka. Jej odmęty są czarne niczym krucze pióra i płyną w nich ludzkie porzucone marzenia… To Styks. Teraz umiesz już dostrzec także Pola Kary i Asfodelowe Łąki. Jesteś w Podziemiu… W Krainie bez wyobraźni… W miejscu, z którego trudno uciec… W gnieździe Śmierci… W Królestwie bez barw i kolorów… Schylasz się i podnosisz jeden niewielki kamień. W twoich małych, zgrabnych i wdzięcznych dłoniach zmienia barwę. Masz teraz przed sobą czerwone niczym krew serce Afrodyty. Wypuszczasz je. Jedno niezbyt donośne BUM oznajmia jego upadek. Stoisz przyglądając się mu z zadowoleniem. Na twojej twarzy pojawia się uśmiech. Słyszysz czyjeś kroki. Powoli ze strachem obracasz się. Stoi przed tobą mężczyzna. Powoli badasz go wzrokiem. Jest wysoki. Spowity w czerń i śmierć. Jego wymodelowane włosy opadają swobodnie na jego twarz. Wydaje Ci się, że mógłby zabić Cię samym swoim spojrzeniem. Budzi respekt i nienawiść. To Hades, władca Podziemia. Powoli podchodzi do Ciebie. Lecz nie zauważa Twojej sylwetki. Jego wzrok skupiony jest na kamieniu. Podnosi go i jednym zręcznym ruchem wrzuca w odmęty Styksu. Władca rozpływa się w powietrzu. Zostajesz sama. Wpatrujesz się w miejsce, w którym przed chwilą znikną kamień. Nie znajdziesz go już nigdy. Zostanie on w odmętach Styksu niczym porzucone przez Śmiertelnika marzenie. Stoisz tak utwierdzając się w przekonaniu, że w tej Krainie NIE ma radości! Nie poddajesz się! Próbujesz jeszcze raz! Podnosisz kamień. Tym razem staje się on złoty niczym lira Apollina. Upuszczasz go. Zadowolona z Siebie powoli odchodzisz. Niestety twoje szczęście nie trwa długo. Po chwili słyszysz za sobą głęboki, kobiecy głos. Ze strachem i nadzieją w oczach odwracasz się... Twoje wołanie nic nie daje. Bogini o brązowych jak niedźwiedzie futro włosach podnosi Lirę Apollina. Lustrujesz ją wzrokiem. Jest wysoka, ubrana w zwiewne szaty. Jej oczy błyszczą hebanową czernią. Po kilku chwilach możesz już tylko patrzeć jak kamień rzucony przez Persefonę znika w odmętach Styksu. Twoje nadzieje się wyczerpują. Nie masz już więcej chęci i pomysłów. Wszystko co zrobiłaś by nadać światu kolorów zmieniło się w Syzyfową Pracę... W głowie zostaje tylko jedno pytanie. Czy na pewno tego chciałam? Gdzie popełniłam błąd?



poniedziałek, 21 marca 2016

DRODZY NAUCZYCIELE (przynajmniej niektórzy) I INNI!

    Chciałabym zadać pytanie (retoryczne) nauczycielom. Brzmi ono następująco:

JAK MOŻNA WSTAWIĆ UCZNIOWI JEDYNKĘ ZA TO, ŻE SIĘ PATRZYŁ NA ZEGAR?!

    Moja koleżanka mi to powiedziała. Nauczyciel wstawił jej koledze jedynkę dlatego, że się patrzył na ZEGAR! Brawa! Wiem, że uczniowie wpieniają ale czasem trzeba się uspokoić i nie drzeć japy bez sensu, bo to i tak nic nie da (poza bólem gardła)! Uczniowie nie zawsze są winni to czasem WY drodzy nauczyciele jesteście winni a tego nie zauważacie! 
    
    A teraz mam pytanie do kogo innego:
DLACZEGO MAM UCZYĆ SIĘ O LIŚCIACH?
    Jestem utalentowana muzycznie. Gram na 4 instrumentach w tym wybitnie na perce. Śpiewam. Zdobywam nagrody. Dostaję pochwały. A mam się uczyć o czym?! O LIŚCIACH? Nawet jeśli ktoś by mnie porwał i wywiózł do lasu równikowego to i tak tego lasu już za chwilę nie będzie i zwierząt w nim żyjących. 
CZEMU MAM SIĘ UCZYĆ TABLICZKI MNOŻENIA?
    Mamy już taką technologię, że nie potrzebna mi matma w głowie. A jeśli ktoś chce zostać matematykiem (nie ja) to niech chodzi na kółka dodatkowe. 

    Teraz nasuwa się kolejne pytanie:
TO CZEGO WEDŁUG HELKI MAMY SIĘ UCZYĆ?

A oto odpowiedź:
    Czy to nie nauczyciele w kółko Macieju powtarzają: "Uczymy się na WŁASNYCH BŁĘDACH."? No właśnie. Ja bym przeżyła gdyby uczyła mnie moja mama (w domu). Nie musiałabym dylać do szkoły z plecakiem 200 tonowym. A uczyć się moglibyśmy tego CO NAS INTERESUJE ANIE TEGO CO MUSIMY WKUWAĆ! Ja na przykład uczyłabym się muzyki. Gry na instrumentach, śpiewu. Wiem, ze teraz ktoś sobie pomyśli: "Ale jeśli wkujemy matmę to łatwiej nam będzie znaleźć pracę!". No... wiecie to zależy kto jakie ma zainteresowania. Ja bym rozwijała pasje. Wtedy łatwiej mi by było ZNALEŹĆ PRACĘ O KTÓREJ MARZĘ A NIE KTÓRĄ UDA MI SIĘ ZDOBYĆ (nauczyciele)!

wtorek, 15 marca 2016

Sprawmy aby świat był piękniejszy!

Jak sprawić aby świat był bardziej kolorowy? Weź kamień. Jest szary. Widzisz? Dobrze. A teraz wyjmij farby i pomaluj ten szary kamień i odłóż go na miejsce w którym go znalazłaś/znalazłeś. Właśnie sprawiłeś, że świat stał się bardziej kolorowy! A teraz możesz zrobić tak jeszcze raz i jeszcze, i jeszcze, i jeszcze... W ten sposób możemy sprawić, że świat będzie piękniejszy!!
Albo możemy robić tak:


Narzekamy na to, że chodzą smutaski po ulicach a nic tym nie robimy. ZMIEŃMY TO! Pora coś z tym zrobić! 

wtorek, 8 marca 2016

Drodzy opiekunowie prawni! (tak ro do Was. Przynajmniej do części.)

Mam prawie 12 lat i pewnie dlatego gdy tylko coś zrobię co nie spodoba się dorosłym słyszę: "W końcu taki wiek". Mam ochotę wtedy powiedzieć: "Przynajmniej jeszcze się ruszam...". To powiedzenie dorosłych jest argumentem na wszystko! To jest takie denerwujące! A może coś się stało i dlatego zrobiłam coś co niekoniecznie było zgodne z tokiem rozumowania dorosłych???!!! Trzeba poprostu czasami się zastanowić! Chociaż dorośli "mają większe doświadczenie w życiu" to nie znaczy , że są wczech wiedzący i odgadli w swoich zwojach mózgowych, że najzwyczajniej w świecie to był kolejny głupi wybryk, bo może naprawde jest ZUPEŁNIE inaczej? Może to dziecko nie wiedziało co zrobić albo to był przypadek albo jeszcze co tam innego? To nie zawsze są hormony!
Na ten temat tyle. Mam nadzieję, że niektórzy zrozumieli, że dziecko nie zawsze jest winne i, że nie zawsze trzeba się wydzierać.


(Ja nie mówię jak wychowywać dzieci, bo nie mam doświadczenia i nigdy nie chcę ich wychowywać ale ja poprostu mówię, że czasami dziecko nie jest winne i, że czasami jak się rodzic na dziecko wydrze to usłyszy ciętą ripostę (czytaj: odwrotny efekt do zamierzonego.))

środa, 17 lutego 2016

I tak dalej...

Znalazłam chwilę czasu przed szkołą na napisanie bloga. Ciekawa jestem czy ludzie których bardzo lubiłam i czytali mojego bloga a teraz widuję ich rzadko albo wcale nadal od czasu do czasu tu zaglądają. Niektórzy ludzie myślą, że prowadzenie bloga to spełnianie oczekiwań innych czyli jak ktoś do niego napisze e-maila: "Ej! Stary! Piszemy o dżinsach" to ten koleś o tych dżinsach napisze. To nie jest prawda. Oczywiście na blogu nie możesz napisać pewnych rzeczy (to chyba JASNE!) ale sam możesz wybrać temat i w na swój wybrany sposób napisać to czego nie koniecznie oczekują inni. Lubię swojego bloga.. Pisze na nim rzadziej niż wcześniej ale nadal jest dla mnie ważny. Ostatni mój post "Dlaczego koty nie mówią" zyskał dużą populację wśród moich koleżanek więc chciałam jeszcze dodać, że mój kot tej nocy tak zaczął miauczeć, że jakby miał  ludzki głos to bym zwariowała, ponieważ TAKIEGO miauku kota jeszcze nie słyszałam! Dobra, ja lecę do szkoły!

czwartek, 11 lutego 2016

Dlaczego koty nie mówią.

Ostatnio siedziałyśmy (ja i moje siostry) przy obiedzie gdy nagle zamiauczał mój kot (Benek). Wtedy zaczęłam się zastanawiać jak to jest, że my-ludzie mamy struny głosowe i mówimy a koty też (no...raczej) posiadają struny głosowe a nie mówią. Jak koty (i inne zwierzęta) mają już te struny głosowe to przynajmniej mogłyby się odezwać! Mama powiedziała, że to dlatego koty się nie odzywają, bo za mało mają mózgu (koty mają mniejszy mózg niż ludzie). To też może być jakiś powód (ale jeśli znalazłby się jakiś wyjątkowo mądry kot to uważam, że można by go nauczyć mówić). Myślę, że głównymi powodami tego, że koty się nie odzywają są:
1. Znane dobrze właścicielom kotów kotowe lenistwo.
2. Brak potrzeby odzywania się do ludzi.
 Myślę, że ludzie nie są dobrymi rozmówcami więc kot nie chciałby się do człowieka odezwać (może pogadałby z jakimś filozofem albo z innym dobrym rozmówcą). A tak z drugiej trony to dla człowieka nauczenia kota mówić też nie byłoby najlepsze, ponieważ kot (cwaniak) wykorzystałby to, że umie mówić i cały czas by tylko mówił: Jeść! Jeść! Daj mi jeść! A jak już człowiek dałby kotu jedzenie to by było: Chce na dwór! Na dwór! I ta w kółko... Dlatego cieszmy się, że koty nie mówią i nie próbujmy ich tego uczyć (jeszcze coś załapią)!

środa, 3 lutego 2016

FERIE

Mam dużo zaległości w szkole więc dopiero teraz znalazłam czas na popisanie na blogu. W tym poście chciałabym napisać jak spędzam ferie. Jestem z mamą, Lusią i Amelką w Gdyni. Mieszkamy w małym, wynajętym mieszkanku. Chodzimy na długie spacery (zdjęcia ze spacerów możliwe, że mi się uda wstawić. To zależy od tego jaki mój telefon będzie miał humor.). Pogoda jest taka sobie (zgniła) ale to nie przeszkadza nam w spacerowaniu. Oprócz tego odwiedziłyśmy w centrum naukowym (taki budynek podobny do Centrum Kopernika) i planujemy zobaczyć oceanarium. Jadłyśmy też w wielu restauracjach i piłyśmy też dużo gorących czekolad (najlepsza gorąca czekolada jest nad samym morzem. Jak uda mi się wstawić zdjęcia będzie można zobaczyć jak napój wyglądał i przez jaką firmę został zrobiony ;D ). Wyjazd mi się bardzo podoba. Nie chcę wracać z powrotem do szkoły (help)! Pozdrawiam wszystkich! Papa. :) ;)