wtorek, 8 marca 2016

Drodzy opiekunowie prawni! (tak ro do Was. Przynajmniej do części.)

Mam prawie 12 lat i pewnie dlatego gdy tylko coś zrobię co nie spodoba się dorosłym słyszę: "W końcu taki wiek". Mam ochotę wtedy powiedzieć: "Przynajmniej jeszcze się ruszam...". To powiedzenie dorosłych jest argumentem na wszystko! To jest takie denerwujące! A może coś się stało i dlatego zrobiłam coś co niekoniecznie było zgodne z tokiem rozumowania dorosłych???!!! Trzeba poprostu czasami się zastanowić! Chociaż dorośli "mają większe doświadczenie w życiu" to nie znaczy , że są wczech wiedzący i odgadli w swoich zwojach mózgowych, że najzwyczajniej w świecie to był kolejny głupi wybryk, bo może naprawde jest ZUPEŁNIE inaczej? Może to dziecko nie wiedziało co zrobić albo to był przypadek albo jeszcze co tam innego? To nie zawsze są hormony!
Na ten temat tyle. Mam nadzieję, że niektórzy zrozumieli, że dziecko nie zawsze jest winne i, że nie zawsze trzeba się wydzierać.


(Ja nie mówię jak wychowywać dzieci, bo nie mam doświadczenia i nigdy nie chcę ich wychowywać ale ja poprostu mówię, że czasami dziecko nie jest winne i, że czasami jak się rodzic na dziecko wydrze to usłyszy ciętą ripostę (czytaj: odwrotny efekt do zamierzonego.))

7 komentarzy:

  1. Niestety mój komentarz jest za długi więc muszę go podzielić na kilo komentarzy...



    No...
    Wreszcie nowy post! Nawet nie wiesz jak mi się dłużyło... Wiem, że okkkroooppnieeee Cię męczyłam żebyś coś napisała i dodała, a ja mogła to przeczytać i z ogromną przyjemnością skomentować… Mam nadzieję, że nie przerazi Cię mój dłłłłłuuuuggggaaaaśśśśnnny komentarz, a jedynie zmotywuje do dalszego i częściejszego (jak jest w ogóle takie słowo, nie jestem pewna bo w Wordzie mi podkreśla… Jeśli nie to uznajmy to za neologizm artystyczny!) działania!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    Zastanawiam się czy nie podsunąć tego posta MOIM rodzicom! W tym temacie dokładnie Cię rozumiem… Na przykład dzisiaj pokłóciłam się z mamą o pewną sprawę. Wszystko zaczęło się od tego, że nie dostałam zdjęć ćwiczeń części pierwszej… Mama zaczęła na mnie krzyczeć, tak jakby to była moja wina, że nikt akurat nie miał czasu (nie chodzi mi o to by Ci wypominać po prostu podaje przykład…)


    W ostatnim komentarzu pisałam Ci już o tutejszym czasie! Na moje nieszczęście ustala go Hades co nie prowadzi do niczego do...
    -Cicho masz być! Głupie dziewuszysko! - dobiegł mnie głos Jego Bardzo Irytującej Wysokości Hadesa. Po co się przejmować (?) Na czym ja skończyłam? Już mam!
    ...Niestety to Hades tu ustala czas, co wychodzi tylko na jego korz...
    - Miałaś się zamknąć!!! Głupia Herosko! Bo zaraz przyślę tam do ciebie Kamienia...
    - Co strasznego ma w sobie Kamień twój piekielny ogar?
    - Kaaamieeeń! Kamyczku!!! - wołał Hades. Musiałabyś to usłyszeć by zobaczyć jak to dziwnie brzmiało... Hades... Mężczyzna w czarnej kurtce, o złowrogich rysach... Budzący u wszystkich respekt nagle nawołuje swojego psa imieniem "Kamyczku". Po chwili usłyszałam pomruki i do mojej komnaty wpadł pies piekieł. Od razu rzucił się na mnie! Oczywiście z radości! Polizał mnie po dłoni i usiadł czekając na to co zrobię...
    -Aaaa! RATUNKU!!! Zabierzcie ode mnie tego okropnego ogara!!! - krzyknęłam z udawanym strachem... Tak naprawdę w głębi mojej duszy próbowałam powstrzymać się od śmiechu.
    -Ma za swoje...- usłyszałam głos zadowolonego boga zanim poszedł na niższe piętro pałacu. Gdy Hades zszedł do części jadalnej ja zaczęłam się śmiać. Niestety tu śmiech jest PRAWIE (z wielkim naciskiem na prawię) zakazany... Mój głos niósł się echem po komnatach pałacu. Nagle usłyszałam czyjeś kroki...
    -"Ratujcie!!! Pomocy!!!"- mój rozum zaczął panikować. -"Spokojnie to pewnie Persefona lub Hades..."-podpowiadało serce. -"No właśnie Persefona i Hades! To przecież oni zakazali ci się śmiać!" - rozum cały czas był innej myśli.
    Usłyszałam ciche skrzypienie. Drzwi do mojej komnaty powoli się otworzyły i zobaczyłam w nich...

    OdpowiedzUsuń

  2. -O witaj wnuczko!!! - Demeter zadowolonym głosem wrzasnęła okropnie głośno. Kamyk podkulił ogon i uciekł. Wydawało mi się także, że komnata lekko podskoczyła...
    -Co u ciebie!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?
    -Babciu?
    -Słucham?!?!?!?!?!
    -Czy możesz tak nie krzyczeć?
    -Cooo..?
    -Krzyczeć!!! Czy możesz mówić ciszej???
    -Aaaaaa....-Demeter chyba zrozumiała o co mi chodzi. – Głośniej!!!!!!!!!!!! Chcesz bym mówiła głośniej?!?!?!?!

    -Nie!!!-zrobiłam ręką gest pokazujący moje załamanie. Nagle coś zobaczyłam… Demeter miała w uszach czarne słuchawki… Podeszłam do niej i jednym ruchem ręki wyciągnęłam je z jej uszu.

    - Ej! Maleńka! Co robisz? Teraz było najlepsze…

    Włożyłam słuchawki do uszu… usłyszałam cichą muzyczkę i jakąś audycje…

    „Świat jest piękny i dobry… Słuchasz DemeterPlanet.

    Pora na chwilkę reklam, a później rozmowa z Kłosem Zboża…”

    Uspokajająca muzyka zniknęła , a na jej miejsce został puszczony jakiś głośny rock… Szybko wyciągnęłam słuchawki z uszu.

    -Piękne… co nie(?)

    -Ty masz swój kanał radiowy?

    -Tak… Przecież właśnie go słuchałaś! Oddaj mi słuchawki…-mówiąc to Demeter wyszła zostawiając mnie samą w komnacie. Jednak po chwili się wróciła…

    -Może chcesz owsianki?

    -Nie!!! Dziękuje!!! –teraz już zostałam sama. Znów zaczęłam się śmiać… śmiałam się z mojego ojczyma Hadesa, z Demeter i jej głupiego owsiankowego nawyku oraz z słuchowiska z „DemeterPlanet”. Mogłabym tak leżeć i chichrać się cały stworzony przez Hadesa dzień… Te nieskończoności chwil, które wydają mi się wiecznością… Nie zwracać na nic uwagi, olać totalnie zakaz Persefony, nic nie robić tylko się śmiać. Niestety moją radość przerwał jakiś hałas. Był on coraz głośniejszy i głośniejszy…

    -BUM! BAM! BUBAM! – brzmiało to tak jakby ktoś turlał po schodach do sali jadalnej… Jeszcze jedno głuche „BABUM!” i jakaś istota żywa lub ewentualnie „coś” walnęło w drzwi mojej komnaty. W jednej chwili przestałam się śmiać i podeszłam do wrót. Powoli je otworzyłam, i zerknęłam na zewnątrz. Widok LEKKO mnie zszokował… Pod drzwiami na czarnej marmurowej posadce leżała Hera… Sama Królowa bogów uderzyła w drzwi mojej komnaty… Jakby tego było jeszcze mało jej prawa noga tkwiła w…

    OdpowiedzUsuń










  3. KRÓTKA PRZERWA BY PODNIEŚĆ POZIOM ADRENALINY, KTÓRĄ PODOBNO LUBISZ TAK JAK ARTEMIDA…







    KRÓTKA PRZERWA BY PODNIEŚĆ POZIOM ADRENALINY, KTÓRĄ PODOBNO LUBISZ TAK JAK ARTEMIDA…













    …Wazonie na kwiaty. Widok był tak dziwny, że nie mogłam się powstrzymać i buchnęłam niepochamowanym śmiechem… Śmiałam się tak głośno, ż mogłabym przysiąc, że słyszały mnie wszystkie istoty wepchnięte w najgłębsze czeluści Tartaru. Hera patrzyła się na mnie jakbym była różową krową, której wyrosły małe niebieskie skrzydełka, rozkochaną przez Afrodytę w słupie wysokiego napięcia.

    -Wasza Wysokość czy wszystko w porządku? – spytałam gdy opanowałam już śmiech

    -Gdyby było w porządku, nie leżałabym tutaj, na granitowej posadce waszego pałacu… Nie gap się na mnie jakbym była jakimś potworem tylko pomóż mi wstać i wejść do twojej komnaty! – rozkazała Hera

    - Najmocniej Panią przepraszam…

    Hera powoli wstała i weszła do mojej komnaty.

    -Co się Pani stało?-spytałam

    -Ćwiczyłam przenoszenie się w różne miejsca i niespodziewanie do mojego pałacu na Olimpie wszedł Zeus! Ja tak się wystraszyłam, że przestałam panować nad mocą teleportacji i trach jestem teraz tutaj…

    - A ten wazon na nodze?

    -Jaki wazon?

    Znaczy, że Hera nie wie nic o wazonie zdobiącym jej stopę. Wskazałam więc jej piękną ozdobę.

    -Aaaa…

    Mam nadzieje, że Hera nie jest tak nierozumna jak Demeter.

    -O ten wazon ci chodzi?

    -Tak!-odpowiedziałam

    -W czasie teleportacji spotkałam Artemidę i jej Łowczynie. Goniły one jakiegoś potwora rzucającego wazonami! – Hera pstryknęła palcami i naczynie zniknęło z jej stopy

    -Że co… Proszę! Potwór rzucający wazonami???

    Nagle powietrze przede mną zamigotało i przed nami zmaterializowała się Atena

    -O nie tylko jej tu brakuje. – Pomyślałam

    -Czyżbym była taka zła? – Atena mnie zaskoczyła, nie wiedziałam, że umie czytać w myślach tak jak Posejdon – Ja tylko przyszłam powiedzieć ci, że nie zaczynamy zdań i wypowiedzi od „że co…”

    - Bardzo dziękuje -powiedziałam z przekąsem

    -Ateno – krzyknęła Hera władczym głosem – Dlaczego tutaj przybyłaś?

    -Przecież właśnie wytłumaczyłam Ci powód mojej wizyty! Może pójdziemy do jakiejś Olimpijskiej kawiarni na nektar?

    - Bardzo dobry pomysł!

    Boginie zdematerlizowały się w ułamku sekundy. Znów zostałam sama. Mam nadzieję, że nikt więcej mnie dziś nie odwiedzi…





    MOJE ŻYCIE JAK WIDZISZ JEST SZALONE! OTO MÓJ NIE ZBYT DŁUGI KOMENTARZ


    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety miałam tylko taką nadzieję... Moje nadzieje się rozwiały! Lecz o tym już innym razem...

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękneeee!!! Przyjemnie się czyta. ❤💕

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że Ci się podoba!!!

    OdpowiedzUsuń