sobota, 9 maja 2015

Zajęłam 1 miejsce w Ursuskiej Szufladzie Małolata ( o konkursie ). Oto moje opowiadanie:



Zwariowany świat

Mam na imię Zosia. Nie lubię tego imienia, to fakt ale dobrze, że mama nie nazwała mnie Hildegarda albo Kunegunda. Chodzę do 6 klasy. Nie lubię chodzić do szkoły jak większość dzieci, za to bardzo lubię rozmyślać o różnych ciekawych zjawiskach takich jak np. włos w mojej owsiance.
Co mogę jeszcze o sobie powiedzieć? Mam dwie siostry Helę i Marysię. Hela ma 11 lat i okropnie lubię się z nią bawić! Jest miła i zawsze przed snem rozmawiamy, śmiejemy się i częstujemy czekoladą Oreo kupioną w sklepiku szkolnym. Za to z Marysią nie mam tak dobrego kontaktu jak z Helą. Mary ma 16 lat i chodzi do pierwszej klasy liceum. Ta dziewucha potrafi być naprawdę wredna! Śmieje się, dogaduje i przezywa kiedy ja i Hela chcemy się pobawić albo po prostu porozmawiać! Oprócz moich sióstr mieszkam jeszcze z moimi kotami Benkiem i Ryśkiem, no i oczywiście z rodzicami.
Pewnie chcecie wiedzieć jak wyglądam. Hmmm… nie jestem żadną pięknością. Mam niebieskie oczy, piegowaty nos, krótkie włosy… No właśnie! Włosy! Moja fryzura jest dość… oryginalna! Niektórzy wolą być symetryczni, ale ja wygoliłam włosy z jednej strony. Czy moi rodzice zgodzili na taką fryzurę? Pewnie! Mówili, że to dobry pomysł! Na czym skończyłam? Aha! Krótkie włosy, okrągły (niestety) brzuch i czarne okulary na nosie. 
Zdarzyło się to tydzień temu. W sobotę. Siedziałam w parku na ławce i rozmyślałam nad tym czy tak naprawdę zwierzęta wiedzą, że są jednym z gatunków zwierząt na świecie i ich brak wywołałby katastrofę. Rozmyślałam nad tym, aż nagle na ścieżce pojawił się dwunastoletni rudzielec, którego często widywałam w warzywniaku koło domu, ale nigdy bliżej nie poznałam.
-Cześć! Coś się stało?- zapytał.
-My się znamy?- odpowiedziałam nie przestając rozmyślać.
-Widziałem cię w warzywniaku!- zawołał rudzielec
-Wiem- wycedziłam przez zęby, bo rudzielec zaczął mnie wkurzać.
-Coś się stało?- powtórzył rudy.
-A miało się stać?- powiedziałam z ukrywaną irytacją.
-Nie, ale siedzisz już tu trzy godziny więc pomyślałem, że…- nie dokończył rudzielec, bo zerwałam się z ławki.
-O kurka rurka! Spóźnię się na anglika!- krzyknęłam i pobiegłam na zajęcia.  Następnego dnia, gdy przyszłam do szkoły rudzielec czekał na mnie przy wejściu.
- Hejka! Jak tam anglik?- zapytał.
- Słuchaj no, rudy! Nie chcę się z tobą przyjaźnić. Jasne? Odczep się!- nie wytrzymałam.
-Szkoda, bo moglibyśmy chodzić do warzywniaka i z powrotem!- tego już było za wiele!
-Odczep się ode mnie! Mówię niejasno?! Nie lubię cię rudy!- wrzasnęłam i poszłam do klasy.
Gdy wróciłam do domu zjadłam obiad, wyszłam do ogródka, wdrapałam się na drzewo i chciałam dokończyć rozmyślanie, które ostatnio przerwał m rudy, gdy nagle zobaczyłam coś dziwnego.  Białe obłoki płynęły w żółwim tempie tylko jeden kręcił się w kółko. Coś ze mną nie tak? Pytałam sama siebie. Co się ze mną dzieje?  Czy to w ogóle możliwe?  Może… nagle zakręciło mi się w głowie i spadłam z drzewa. Otworzyłam oczy.  Leżałam na łące pełnej kwiatów. Różowe obłoki płynęły wolno po błękitnym niebie.  Przede mną stał staruszek. Podpierając się rzeźbioną laską podszedł do mnie i powiedział:
-Ja jestem Bóg!
-Umarłam?!- przeraziłam się.
-Nie. Przybyłaś tu tylko na chwilę- wytłumaczył mi Bóg.
-Ale po co?- zapytałam.
-Marcel – chłopak  którego spotkałaś w sklepie. Proszę cię o rozmowę z nim, ponieważ teraz ma pewien problem i szuka ratunku u ciebie- odpowiedział Bóg.
- Ale czemu u mnie?! My się tak naprawdę nie znamy!- krzyknęłam.
-Zapytaj go- usłyszałam i przebudziłam się. Leżałam w szpitalu. Nade mną stała mama, tata i…rudy!
-No cześć!- krzyknął rudy.
-Cześć! - odpowiedziałam – Mamo, tato wyjdziecie na chwilę? Chcę pogadać z rudym.
Pomogłam Marcelowi, ale zabronił mi opowiadać o swoim problemie, więc niestety nie mogę o tym napisać. Teraz jesteśmy przyjaciółmi i trochę mi głupio, że krzyczałam na rudego, ale mi wybaczył!

Koncert Scorpionsów

Obiecałam, że jak wrócę z koncertu to Wam wszytko opisze. No więc:

Z Ursusa do Łodzi jedzie się długo więc żeby dotrzeć na czas wyruszyliśmy ok. 18.00. Po drodze zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej żeby napić się czegoś ciepłego i wyjąć pieniądze z bankomatu. Po drodze trochę się zgubiliśmy ale szybko opanowaliśmy sytuację. Ale przecież miałam opisywać KONCERT a nie dojazd! CIERPLIWOŚCI! Gdy dojechaliśmy już pod Atlas Arenę  mieliśmy problem z parkowaniem, bo przyjechaliśmy punktualnie. Gdy szłam na koniec kilometrowej kolejki do wejścia obserwowałam na jakie kolory są ubrani ludzie którzy te chcieli posłuchać Scorpionsów. Wszyscy byli ubrani na czarno. Gdy (nareszcie) wlazłam do środka areny (choć nie trwało to długo, bo kolejka cały czas szła) zobaczyłam...dwa razy większy tłum ludzi niż był przed wejściem! Więc żeby nie zostać zmiażdżona postanowiłam iść tuż za swoim opiekunem - Maćkiem. Kolejka do toalety też była potwornie długa (przynajmniej do damskiej, bo do męskiej NIGDY nie ma kolejki). Przyznam, że się trochę bałam. "Dlaczego? Przecież to tylko koncert!" powiecie. Już mówię dlaczego: gdybyście też musieli stać w kolejce do toalety a obok stali by rockersi od głów do stóp wytatuowani, ubrani (jak wszyscy) na czarno w glanach i ze spojrzeniem mamy jak nie pościelisz rano łóżka to też byście się bali. A poza tym ja mam 11 lat (właściwie skończę we wtorek - 12 maja) a oni 20-40. Ale za mną w kolejce (do toalety) stanęła miła pani (miałam rozwiązanego buta ) i zaczęłyśmy rozmawiać:
-But ci się rozwiązał-
-Na tym to polega-
-No w sumie...-
-Buty są po to żeby się rozwiązywały i brudziły. A poza tym nie chcę TERAZ go zawiązywać-
- Masz rację!-

Weszłam na salę (razem z moim opiekunem). Zespół jeszcze nie zaczął grać. Mieliśmy miejsca stojące więc musiałam jakoś to przeboleć. Wejście Scorpionsów było zupełnie nieoczekiwane i się wystraszyłam.
                                 Zagadka:
Ile decybeli może mieć koncert rockowy ? (odpowiedzi piszcie w komentarzach)

Grali półtorej godziny i byli niesamowici! Było wspaniale! Szkoda, że koncert trwał tak krótko!

Podczas koncertu zaobserwowałam wiele ciekawych rzeczy! I jeśli się kiedyś wybierzecie na taki koncert chcę Wam dać parę rad:
1. Nie ufaj nikomu! To, że ktoś wygląda na miłego może się okazać, że wcale taki nie jest!
2. NIE IDŹ POD SCENĘ! Nie pytaj dlaczego po prostu nie idź!
3. Z nikim nie rozmawiaj! Każdy odbiera Twoje słowa inaczej a uwierz mi rockersi nie są nastawieni  przyjaźnie do życia.
4. Wyjdź gdy usłyszysz bisy!

Gdy wyszłam z koncertu prawie nic nie słyszałam nawet teraz na drugi dzień uszy mi się zatykają.

W samochodzie spałam, bo była 23.00 a do domu nie wiem o której dojechałam, bo byłam potwornie zmęczona.


sobota, 2 maja 2015

Śmiać czy płakać? Oto jest pytanie!

tor gokartowy na którym będę jeździć
Wiem długo nie pisałam. A to dlatego, że ostatnio wszystko idzie nie po mojej myśli! Zgubiłam mój ulubiony fullcap - czapka z prostym daszkiem (na pewno widziałeś/aś kogoś z takim czapkami) [fullcapy]. Mój fullcap był biały z kolorowym plamami i znaczkiem Nowego Yorku (NY). Poza tym zresetował mi się CALUTKI tablet a na nim miałam piosenki Scorpionsów (idę na ICH koncert w 9 maja)! A jak by tego było mało przedziurawiłam moje JEDYNE dżinsy! W tej okropnej sytuacji ratuję się myślą, że niedługo idę na koncert i, że 12 maja mam URODZINY!!!!!! AAAAALEEEEEE SIĘ CIESZĘ! A tak w ogóle to ja dziś po obiedzie idę na gokarty (tor gokartowy na który idę). Od mojego domu na gokarty (na piechotę) jest pięć minut. "Dlaczego nie poszłaś na te gokarty wcześniej tylko dopiero teraz?" zapytacie. No to odpowiem: "Bo za 10 minut jazdy płaci się 40 złotych!".